Dwa miesiące temu wszystko wskazywało na to, że zaczynać się będzie okres normalizacji polityki monetarnej na świecie. Stany Zjednoczone miały być drugą gospodarką rozwiniętą po Nowej Zelandii, która podwyższy stopy procentowe . W ostatnich tygodniach stopy obniżono jednak w Kanadzie, Norwegii, Danii, Szwajcarii, Rosji czy Turcji. Dziś dołączyła do nich Australia.
RBA zdecydował się na obniżenie stopy procentowej do poziomu 2,25%. Przyczyny to między innymi najniższa od 7 lat inflacja, słaby popyt wewnętrzny, wzrost gospodarczy poniżej trendu, spadek cen surowców, słaby popyt zewnętrzny i Strefa Euro. W efekcie dolar australijski traci względem amerykańskiego ponad 2%. Dolar australijski ciągnie za sobą w dół dolara nowozelandzkiego. Po wydarzeniach w bankowości centralnej niewykluczone, że RBNZ zdecyduje się obniżyc stopy procentowe. FED mimo wszystko zdecyduje się na podwyżkę stóp procentowych, w związku z tym dolar amerykański nadal powinien być mocny. Kandydatem do wzrostów jest funt brytyjski, który ostatnio był mocno przeceniany.
Złoty zaczyna sesję stabilnie – za dolara płacimy 3,69 zł; za euro 4,18 zł; za franka 3,98 zł; a za funta 5,54 zł.